Nathaniel Hawk
Gość
|
Wysłany: Sob 13:20, 25 Paź 2008 Temat postu: Ballada o Botany Bay |
|
|
Podeprzyj bracie ciężki łeb, na ławie ze mną siądź.
Posłuchaj a opowiem ci dziwną historię mą,
Jak za żeglarski trud i znój odpłacił mi się los,
że Anglii mej wysoki brzeg już tylko wspomnień mgłą.
Powiedział gruby sędzia mi: Tyś winny Jimmy Jones.
Nie będziesz się już więcej śmiał, odpłacisz winę krwią.
Gdy do zdradliwej Botany Bay twój statek znajdzie kurs,
To ugnij kark, bo jeśli nie- wisielczy poznasz sznur.
I wielkie fale poniosły nas do przeznaczenia bram.
Wtem czarny okręt zjawił się, świtała wolność nam.
I choć w kajdanach każdy z nas, to jednak chwycił broń
I popatrz stary, ręką tą skreśliłem szansę swą.
Nic nie wskórała piracka brać, nie pomógł także sztorm.
W żelazne łapy Botany Bay złożyłem głowę swą.
Wypełniał się skazańca los w słonecznym piekle tym.
W kajdanach dzień, w kajdanach noc i bicz nad karkiem mym.
Myślałem: Przyjdzie zdechnąć tu. To mej wędrówki kres.
Lecz jednak przyszedł tamten dzień, żelazo pęka też.
Uciekłem w busz, tam Jack Donahue przygarnął mnie jak brat
I dzięki niemu wiem już dziś, jak słodki zemsty smak.
Z chłopcami z buszu pójdę w noc rachunki równać krzywd.
W dalekiej Anglii zadrży ktoś, pomścimy druhów swych.
I wstanie nad zatoką tą wolności pierwszy dzień.
Tak zmienię treść legendy o przeklętej Botany Bay.
|
|